8.03.2013

PROLOG, czyli...

...już moje myśli zabijają mnie: czy to jest prawda, czy też nie?


WŁĄCZ:
Myslovitz - Chciałbym umrzeć z miłości.

 Znasz te symptomy? Przychodzi nie wiadomo skąd. Zapoczątkuje ją wielka euforia i radość, wielkie marzenia i tworzenie w myślach wyidealizowanych historii. Kiedy poczujesz jej smak z minuty na minutę chciałbyś więcej i więcej. Zarzekasz się wtenczas, że nie pozwolisz jej sobą zawładnąć. Paradoksalnie poddajesz się pragnieniu, aby mieć ją cały czas przy sobie. Jak narkoman, który odda resztkę godności za biały proszek, tak Ty ogłaszasz wielką gotowość do poniżania się, łaszenia, zmian, ulepszania, by wraz z nią uciec od codzienności. Wszystko, byleby brać ją pełnymi garściami. Bo jest jak nałóg... 

      Stworzyłem definicję, którą tytułuję Jej imieniem. Wraz z ostatnią postawioną w niej kropką poczułem, że nie mam już do niej sił. Nie znajduje w niej sensu, bo główny sens tego uczucia jest jeden i to daleko ode mnie. Mimo wszelakich pozytywnych akcentów nie mogę pojąć, jak potrafi ona przewrócić świat do góry nogami. Tym bardziej, że na tę prawdziwą czeka się całe życie. Czuję, że nadszedł ten moment.
Nie zrozumiesz serca... Nie zrozumiesz MIŁOŚCI.
      Im bardziej pozwala mi ona tęsknić, tym bardziej przybiera na sile. Zaczyna kpić z mojego rozsądku. Pod jej wpływem jak idiota spoglądam co 5 minut na milczący od kilku dni telefon łudząc się, że da mi znak. Przecież nie tak dawno temu obiecała, że się odezwie, obiecała, że zachowa kontakt i miłe wspomnienia...
Właśnie - WSPOMNIENIA.
Katuję się nimi w każdym możliwym momencie, rozrywając tym samym cierpiące serce na strzępy. Z entuzjazmem sięgam pamięcią do tamtych krótkich chwil: oglądając nasze wspólne zdjęcia czuję jej ciepło, oblizując wargi - czuję jej smak, oczyma wyobraźni widzę jej zielone oczy, czuję jej zapach, słyszę jej spokojne słowa... Stałem się wrażliwy na jej widok i widzę ją wszędzie. Każda kobieta przypomina mi o niej, każda posiada odrobinę jej cudownych cech. W głębi duszy wiem, że tylko ona jest w całości perfekcyjna. Osaczony przez liczne skojarzenia w każdym miejscu przyłapuję się na tym, że o niej myślę. Czuję do niej zbyt wiele, wiem o niej zbyt wiele, nawet za dużo z tych przykrych faktów widziałem na własne oczy, ale moje serce - naiwny mięsień, który pozbawia racjonalnego myślenia - cały czas ma nadzieję. Ja mam nadzieję. Ponad wszelkie wątpliwości tkwi we mnie poczucie, że to, co zdarzyło się między nami ma jakąkolwiek szansę. Posiadam głęboką wiarę, że to nie był głupi flirt, że nie byłem zabawką. Nie mogłem przecież nią być, nie mogła mnie tak potraktować.
Tak wspaniała, piękna i inteligentna osoba nie mogłaby postąpić w taki sposób. Przecież jest ideałem. Ideały nie krzywdzą...
      Kiedy zbierają mi się w oczach łzy bezradności dobijam się myślą, że straciłem ostatnią szansę na miłość. Mimo tłumaczeń, że przy poprzednich kobietach twierdziłem to samo, nie pozwalam sobie wmówić, że mogłoby być inaczej. Inny scenariusz do mnie nie dociera. Jestem pewny jak nigdy dotąd, że to jedyna prawdziwa miłość i że tylko jej tak naprawdę w życiu pragnę. W imię tego wielkiego uczucia jestem gotów poświęcić swoje życie, czas, pieniądze...wszystko. Jestem gotów gnić w pustym mieszkaniu, w samotności, czekając na jej gest. Nie chcę zakrzątać sobie głowy innymi kobietami! Dobrze przecież wiem, że żadna jej nie zastąpi..
Albo ona, albo nikt!
      Składane w duchu przysięgi wierności mieszają się z wielkim strachem. Nie wyzbyłem się bowiem do końca szalejących w sobie wątpliwości. Co się stanie, jak się nie odezwie? Co będzie, jak nie przestanę jej kochać? Jak długo będę cierpiał? Chcę mieć pretensję do końca życia, że nie próbowałem o nią walczyć?
    W pozornym przypływie odwagi podnoszę telefon, nieśmiało włączając listę kontaktów. Momentalnie najeżdżam na jej imię i balansuję kciukiem nad przyciskiem połączenia. Po chwili rzucam urządzeniem na siedzenie obok, karcąc się w myślach za bezsensowne zamiary. Co niby miałbym jej powiedzieć? Że tęsknię? Że kocham? Że nie mogę zapomnieć? Wyśmiałaby mnie po każdym wypowiedzianym przeze mnie słowie. 
Choć z drugiej strony, czy kobieta której oddałeś serce... Może go nie posiadać?
    To dzika siła. Kiedy próbu­ję ją okiełznać - pożera mnie. Kiedy próbu­ję ją uwięzić - to ona czy­ni ze mnie niewol­nika. Kiedy próbu­ję ją zro­zumieć - mie­sza mi w głowie.
 MAM DOŚĆ MYŚLENIA! 
Odruchowo włączam radio, z którego głośników wypływa doskonale znajoma mi piosenka. Pojawiają się kolejne, wakacyjne skojarzenia. Od razu chcę udusić swojego najlepszego przyjaciela za ten okropny prezent. Zaciskam zęby na samą myśl o jej słowach, które słyszałem tuż przed tym felernym wyjazdem. W  przypływie niepohamowanej złości z impetem uderzam pięściami o kierownicę, wykonując tym samym niebezpieczny manewr na drodze ekspresowej. Mam szczęście, że nie było w tym momencie żadnego samochodu w pobliżu. Z sercem w gardle kurczowo chwytam nieposzanowaną kierownicę, desperacko zastanawiając się, czy gdyby teraz coś ci się stało - zwróciłaby na mnie uwagę.
Znowu w twojej głowie pojawiła się ONA.

Jak to jest? Spotykasz kogoś, kto na początku wydaje ci się obojętny. Nie zwracasz na niego uwagi. Ba! Starasz się go ignorować. Po chwili spędzasz z tym kimś trochę czasu i poniekąd będąc skazanym na jego obecność zadurzasz się w tej postaci bez opamiętania. To nie jest miłość od pierwszego wejrzenia, bo twoje początkowe wrażenia są zupełnie inne, niż te, które chowasz w sobie w tym momencie. To powolne dojrzewanie uczucia...

Ale czy szybkie wakacje to na tyle długi czas, by mówić o prawdziwej miłości?
      Zrywam się z miejsca, gdy słyszę dźwięk przed chwilą rzuconego na bok telefonu. Odpuszczam sobie szukanie jej imienia na wyświetlaczu, beznamiętnie po niego sięgając. Mimo niedowierzania w duchu cały czas oczekuję niespodzianki. Zaciągam się maksymalnie powietrzem, ciągle czując w nozdrzach nutkę jej słodkich perfum. W pełni pożądania oczekuję jej anielskiego głosu. Będąc przygotowanym na ten kontakt przesuwam palcem wzdłuż zielonej słuchawki...

`*`

Witam na swoim drugim blogu. :))
     Za nami prologo-epilog, który poniekąd opisuje stan psychiczny głównego bohatera po jego tygodniowej przygodzie. Większość z nas przechodziła w swoim życiu tego typu wakacyjne romanse, dlatego jesteśmy w stanie postawić się w sytuacji głównego bohatera. ;)  A jak dokładnie przebiegała znajomość Andrzeja i Wiolki dowiemy się wraz z każdym kolejnym rozdziałem.
     Pierwszy planuję dodać niebawem. Jest już napisany, tak więc wyjazd na wakacje absolutnie nie przeszkodzi mi w jego dodaniu.
    Życzę miłej lektury, polecam dodanie się do obserwowanych/informowanych i zapraszam niebawem na Naranję, na której po małych poprawkach zagości 40 rozdział.
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. Zapowiada się świetnie! Nie mogę się doczekać jedynki :D
    Pozdrawiam, Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę, oczywiście że będę! <3
    Zaczyna się tajemniczo, a takiego zamyślonego i filozoficznego Andrzejka kupuję w całości *.*
    Całuski, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, postanowiłam zajrzeć (pod nieobecność Iki. Swoją drogą, chyba mnie zabije, że kiedy jej nie ma ja czytam coś związanego z Kłosem.!! ale co tam...) i wcale nie żałuje.! Powiem więcej.! Bardzo się cieszę, że, chociaż trochę spóźniona, jestem tutaj.!
    Ale co do prologu... możesz mnie dodać do informowanych, czy coś, bo bd tu stałym bywalcem.
    A, no i8 najważniejsze: jesteś moim literacko-siatkarskim idolem.! kocham jak piszesz.
    Ale starczy tego.
    Buźki.~Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. Tajemniczość, czyli jestem!
    i oczywiście zostanę. (informuj) :*


    Zapraszam na nowy rozdział na moim nowym blogu, czyli na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com / ZAPRASZAM. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To "powolne dojrzewanie uczucia..." jest chyba najpiękniejszym uczuciem w całym życiu. Kiedy stopniowo zaczynamy sobie uświadamiać, że jednak to nie jest zwykła znajomość, a coś znacznie więcej...

    Załamanie psychiczne z powodu miłości jest zawsze takie samo. Nie ważne czy trwała ona tydzień, miesiąc czy rok. Osoba, którą kochaliśmy za zawsze zostanie w naszej pamięci.

    Piękny prolog, już nie mogę doczekać się więcej!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Totalnie mnie kupilas tym prologiem. Wrona. No comment. Uwielbiam go maksymalnie. Kolejna perelka spod Twojego "piora". Czekam na wiecej i mam nadzieje ze Andrzejko nie bedzie dlugo taki cierpiacy, bo juz mi go zal:(
    Sciskam mocno:**

    OdpowiedzUsuń
  7. Cierpiący Wronka, o mamo.
    kupiłaś mnie już samymi bohaterami, a teraz nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na pierwszy rozdział :)
    Zapraszam do mnie http://volleyfamily-volleyworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. oczywiście będę śledzić i tą historię!:)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niminujemy tego bloga (już po pierwszym rozdziale- to może być nawet jakiś rekord.!) do nagrody The Verstaile Blogger. Więcej szczegółów u nas na blogu.
    Zapraszam do zabawy i pozdrawiam~Ann

    OdpowiedzUsuń
  11. Będę czytać ! Bardzo mi się podoba. Też zaczęłam pisać historie oczami jednego z siatkarzy, lecz narazie znajduje się ona w czeluściach pamięci mojego laptopa.

    Zapraszam na prolog nowej historii.
    Młoda dziewczyna której los rzuca kolejną kłodę pod nogi, dzięki której traci słuch i on zauroczony siatkarz pragnący odnaleźć dziewczynę. Czy między nimi zrodzi się uczucie? Dowiecie się w 15 odcinkowej opowiastce.

    http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń